Jeśli
zdarzało wam się trafić na książkę, która zaczynało się
kilka razy i początkowo ciężko było przez nią przebrnąć, to
niestety przyznaję, że „Ukarać zbrodnię” zalicza się do tego
schematu, gdy już się jednak przeczyta pierwsze dwadzieścia stron,
to ma się duży problem z odłożeniem jej na półkę.
Melanie
May – policjantka samotnie wychowująca czteroletniego syna, której
udało się uwolnić z toksycznego małżeństwa. Niezależność i
bliskość syna jest źródłem jej szczęścia, jednak kobieta marzy
o małej dawce adrenaliny w pracy. Wreszcie nadarza się okazja na
wykazanie się, ponieważ w motelu niedaleko jej miasteczka zostaje
zamordowana córka wpływowego biznesmena. Okazuje się, że do
sprawy zostali także włączeni agenci FBI i Connor Parks, znany
profiler, który po obserwacji miejsca zbrodni jest w stanie stworzyć
profil psychologiczny przestępcy. Dość oczywistym staje się fakt,
że Melanie zostaje odsunięta od sprawy, na domiar złego były mąż
wytacza jej sprawę, o odebranie praw do opieki nad synem. Jednak po
pewnym czasie Melanie wpada na trop interesującej sprawy i próbuje
znaleźć powiązanie pomiędzy, z pozoru przypadkowymi zgonami,
amatorów znęcania się nad kobietami.
Książkę
można zaliczyć do kryminału z małym wątkiem romansowym,
dlatego nie spodziewajcie się tu pięknych scen z zachodem słońca
w tle. Romans Melanie i Connora został potraktowany po macoszemu,
poznali się, zaczęli razem prowadzić sprawę i jakoś tak wyszło,
że się w sobie zakochali, wielokrotnie powtarzany schemat. Autorka
skupiła się na wątku przeszłości bohaterów jej wpływie na ich
obecne życie.
Już
na samym początku wspomniałam, że bardzo trudno zacząć czytać,
jednak gdy już się przemogłam, nie potrafiłam się od niej
oderwać. Niestety dość szybko zorientowałam się kto może być
sprawcą i moje przypuszczenia okazały się trafne, jednak
informacje jakie pojawiły się w zakończeniu bardzo mnie
zaskoczyły.
Erica
Spindler w powieści porusza dość kontrowersyjne tematy. Zabójca w
książce karał złych ludzi, których sprawiedliwość ułaskawiała,
więc czy to nie czyniło go dobrym? Bronił słabych i bezbronnych,
czy nie lepiej byłoby pozwolić działać mu dalej? Melanie i Connor
także przechodzą chwile zwątpienia, jednak ostatecznie każde z
nich dochodzi do wniosku, że nikt nie może bawić się w Boga.
Książkę
mogę polecić... właściwie każdemu. Jest w niej to, co powinno
być w każdym dobrym kryminale, wartka akcja, tajemnica, zaskoczenie
i szukanie sprawiedliwości. Nawet jeśli momentami dialogi wydawały
się odrobinę sztuczne, to z łatwością można przymknąć na to
oko wraz z Melanie i Connorem rozpocząć poszukiwania Mrocznego
Anioła.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Mira.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Mira.